NARODZINY
Tak rodził się kolor.
Ilustracja monochromatyczna. Orginalny wzór dekoracyjny.
Tak rodził się kolor.
Ilustracja monochromatyczna. Orginalny wzór dekoracyjny.
Są barwy, które przyprawiają mnie o ból głowy. Barwy, które dla mnie nie istnieją. Są to wszelkie odcienie szarości i barwy neutralno-brunatne, z rodzaju tzw. barw ziemi.
Jestem w stanie znieść fatalną i absolutną negację koloru, bo potrzeba kontrastu jest wbudowana w moje pojmowanie świata… ale nijakości, wtopienia i względności w stosunku do niewyjaśnionego – nie rozumiem i nie przyswajam.
A kolory, które nie istnieją, są dla mnie egzystencją bez potencjału. Paradoks tła.
Wolę wiele razy zbłądzić w odcieniach, które iskrzą, niż zatopić się we mgle pozorności.
Szarość jest pustką, smutkiem i beznadziejnością. Nie ma w niej życia, radości i nadziei. Nie ma w niej spokoju ( również paradoks ).
Generalnie, szarość była od początku barwą prostego ludu i chłopstwa, któremu nie wolno było nosić kolorowych szat. Stała się symbolem niskiego statusu społecznego i niejako barierą dla biedy. Dziś również kojarzy się z nijakością, ascetyzmem, nudą, przeciętnością, a nawet bylejakością.
Coś, co jest szaro-bure, jest bezbarwne, bezpłodne, poślednie, jednakowe ze wszystkim innym, pospolite oraz niewidoczne ( stąd powiedzenie: „szara eminencja” jest oznaką człowieka, kierującego, ale niewidzocznego dla ogółu ).
Jedynie „przynależność” szarości ( razem z zielenią ) myśliwym wprowadziło jej nowe znaczenie – gdy rozpowszechniły się polowania i zwierzynę łowili również królowie. Wówczas szaro-zielony strój myśliwski został oficjalnie wprowadzony na szlacheckie salony i noszony chętnie nawet przez cesarzy.
Odcienie brunatne również kojarzą mi się ze smutkiem i nostalgią ( kolor skojarzony z szarością ). Choć niektórzy widzą w tej barwie …sympatycznego misia, przytulnego i miłego, wspomnianego z dzieciństwa…. a nawet skojarzenia seksualne – od wyobrażeń organów płciowych, poprzez przeróżne praktyki seksualne ( barwa brązowa to kombinacje głównie czerwieni z żółcią i czernią ). Znane są liczne przykłady niedżwiedziego kultu na terenach Europy i Azji, gdzie uważano to zwierzę za nadczłowieka, często wyobrażono go jako kobietę i przypisywano mu, oczywista, magiczne moce ( „niedżwiedzia” siła seksualna i potencja ).
Podobnie zresztą traktowano inne „brunatne” zwierzęta, takie jak bóbr, czy ropucha. Miały one magiczne działania medyczno-seksualne. Ale niedżwiedź, z symbolem męskiej siły i potencji miał u wielu ludów znaczenie szczególne, a szczątki tego wpływu znajdujemy po dziś dzień w naszej codzienności, choć nie zawsze zdajemy sobie z nich sprawę.
W dziejach malarstwa europejskiego szarości kojarzą mi się przede wszystkim z …epoką rokoko. Dominuje tutaj paleta podstawowa i tradycyjna, ale obraz pełen jest odcieni przymrużonych i przypudrowanych… wiele bieli, ugrów, czerni, błękitu i karminu, ale wszystko delikatne, chromatyczne, wyblakłe, złamane i „niebarwne”. Mimo lekkości treści, formy i barwy, widzę tutaj bardzo sztywne zasady malarskie i sztuczne wydelikacenie całości kunsztu narracji.
Thomas Gainsborough – Portret Mary Robinson
Szczególny przykład malarstwa bez koloru.
– – –
Źródła, z których korzystałam, przygotowując felietony o krótkiej hitorii koloru:
Maria Rzepińska – Historia koloru
Władysław Kopaliński – Słownik symboli
Rudolf Gross – Dlaczego czerwień jest barwą miłości
Aleksander Wojciechowski – Z dziejów malarstwa pejzażowego
Fiolet jest cudowny!
Już sama jego wieloznaczność w tajemnicy, jaką sobą wyzwala, jest niesamowita.
Kolor fioletowy bardzo pozytywnie drażni moje jestestwo, dlatego lubię go mieć blisko. Jest jednocześnie niepokojący, wyuzdany, spokojny i rozmarzony.
Fiolet jest synonimem tajemnicy, magii, władzy i wywyższenia. A co najważniejsze – fiolet jest niepokorny i niezależny!
W tradycji chrześcijańskiej natomiast barwa ta symbolizuje pokutę.
Fiolet w dziejach człowieczeństwa dość często był traktowany „wymiennie” z czernią, jako barwa żałobna. Zjawisko to było szczególnie widoczne tam, gdzie kolor czarny został odrzucony, z powodu zbyt negatywnych skojarzeń lub jako ekwiwalent przypadków niezwykłych ( np. welony wdów wychodzących powtórnie za mąż były fioletowe, a nie czarne ).
Wyjątkowy prestiż barwny uzyskała purpura – połączenie czerwieni z fioletem.
Od starożytności wysoce ceniono sobie barwnik purpurowy, wytwarzany z wydzieliny małego ślimaka, żyjącego w Morzu Śródziemnym. Szaty tak zabarwione nosili królowie i możnowładcy, pewnie dlatego, że sam barwnik był wyjątkowo drogi, a kolor ten w naturze występował rzadko. „Przywdziać purpurę” – znaczyło zostać królem lub kardynałem. Z tego też powodu kolor ten symbolizuje do dziś powagę, wspaniałość, boskość. Łącząc purpurę i złoto, mamy na myśli luksus, władzę i bogactwo. A dodając do złota fiolet – zwycięstwo, tryumf i wywyższenie.
W malarstwie europejskim kolor stricte fioletowy był rzadko używany, więc jego rola tutaj była marginalna. Taka sytuacja była zapewne podyktowana brakiem dostępu do odpowiedniej jakości barwnika. Jedyny, znany od Średniowiecza, naturalny barwnik fioletowy – bardzo nietrwały zresztą – to follium, sok roślinny. Nie miał on jednak odpowiedniej wyrazistości. Fiolet dawniej otrzymywano głównie z mieszaniny chłodnej czerwieni z błękitem. Jednak „nieistnienie” koloru fioletowego miało miejsce nawet w XIX i XX w. kiedy nastała era farb wytwarzanych chemicznie, co jest dosyć niezwykłym zjawiskiem.
Ze współczesnych znanych artystów tylko dwóch wielkich kolorystów używało często fioletu, jako barwy pięknej, intensywnej i czystej: Pierre Bonnard oraz Henri Matisse.
I za to bardzo ich cenię.
Teraz kolor ten jest o wiele bardziej doceniany i wyzwolony, co cieszy oko i umysł :)
Pierre Bonnard – Taras na Vernonnet
Wirtuozeria kolorów i dźwięków z dodatkiem ciepłych oraz chłodnych fioletów.
Czarny jest kością wnętrza.
Kojarzony z całą soczystością wyrazu: ziemia – jest potężną mocą, wchłaniającą każdą inną barwę. Nic nie może opuścić głębi tego koloru. To jedyne bezwzględne istnienie, które niweczy wszystkie inne barwy.
Traktowany oschle i dostojnie, smutno i żałobnie, a czasem łączony z weselem – dla mnie jest ciepłem istnienia, głębokim, choć stłumionym, żarem obecności.
Czarny kolor jest niebiezpieczny dla psychiki człowieka z jednego zasadniczego powodu: brakuje w nim światła (barwy). Nasze wyobrażenia stworzeń wszelakich potrzebują światła / słońca, aby żyć. Gdy go brakuje, nastaje śmierć. Więc czerń jest śmiercią – defintywnym zejściem pod ziemię, w jaskinie, tunele i studnie. Tutaj, słowo „pod” ma znaczenie symboliczne, gdzie każde „widzenie”, łącznie ze światłem – znika. I nigdy już się stąd nie wydostanie.
Czerń w potocznym i symbolicznym rozumieniu jest śmiercią, rozpaczą, udręką, smutkiem, zmarnowaną szansą, beznadzieją, samotnością, złem, chorobą, lękiem, diabłem, grzechem, czarną magią, absolutem i nicością.
W przedchrześcijańskich zwyczajach na wielu terenach Europy, zmarłym przy pochówku urządzano obfite uczty, gdzie biesiadowano z przyjemnością, nierzadko organizując jeszcze dodatkowo turnieje na ich cześć, a nawet walki. Barwami charakterystycznymi dla obrządków ku czci zmarłych i ich „magicznym powrotom” była, w różnych okresach, czerwień, biel i czerń. Ta ostatnia została barwą żałobną w naszym kręgu kulturowym do dziś.
Czarne były zwierzęta, towarzyszące bogom podziemia i walki oraz kojarzące się z walką i śmiercią (kruk, orzeł, smok, lew, wilk).
Często w legendach słyszy się jeszcze o czarnych postaciach na koniu, jako symbolu istot przybyłych z zaświatów (też: śmierć, cierpienie i pokuta). Co znamienne, funkcjonują jednocześnie białe zjawy, które przypisane są jednak najczęściej kobietom i dzieciom.
Czarne jest również złe. Więc podobna sylwetka jeźdźca (rycerz / wojownik) na koniu symbolizuje również zło, podobnie jak przysłowiowa czarna wołga, wiedźma obleczona w czarne szaty i diabeł.
Czarny jest kolorem „poza prawem”, gdzie czarne i złe staje się to, co jest nielegalne, wykonywane poza ustanowionymi przepisami. Czarna jest podłość, hańba, makabra, negacja, wszystko to, co ma skojarzenia ujemne. Przyczerniane są twarze lub maski mężczyzn, nieprzyporządkowanych oficjalnej władzy, aby nie można było ich rozpoznać. Takie też bywały twarze żałobników. Miały je uchronić przed zawiścią zmarłych.
Jednocześnie bardzo znany jest pradawny kult licznych czarnych bogiń matek oraz bogiń dziewic, skojarzony dziś oczywiście z chrześcijaństwem w Czarnej Madonnie, a dawniej w postaciach Kali, Izydy, Artemidy. Kult ten obfituje głównie w symbole piękna, miłości, matki i bezinteresownej miłości macierzyńskiej.
Czerń jest barwą dopełnienia i kontrastu.
Tak, jak biel jest barwą czystości i niewinności – czerń jest złem i egoizmem. Biel jest światłem – czerń jest ciemnością.
I w takim właśnie znaczeniu te dwie barwy, nierozłączne w swoim symbolicznym znaczeniu, trwały przez wiele setek lat w warsztacie artystów, zajmujących się kolorem.
Francisco de Goya – Sabat czarownic
Człowiek ma w sobie tyle samo zła, co dobra…
Kontrastowy wzór dekoracyjny dla Ciebie.
Człowiek dziś musi przede wszystkim ROZUMIEĆ.
Upajamy się inteligencją, osiągnięciami nauki, kojarzeniem faktów…. Ale gdy mamy do czynienia z dziełem sztuki, stajemy często bezradni nad niemożnością …zrozumienia.
Właśnie wtedy musimy pogodzić się z faktem, że wchodzą tutaj do głosu nasze najbardziej prymitywne instynkty.
Sztukę odbieramy naszą wrażliwością. Inteligencja w tym odbiorze nam za wiele nie pomoże.
Piękna nie można zaklasyfikować i włożyć w odpowiednią szufladkę. Każda epoka, każda kultura ma inne kanony i wyobrażenia piękna. Dla każdego z nas, co innego może być piękne. Podobnie, jak jeden człowiek hołubi kolor niebieski, inny zaś – czerwony.
Piękna nie można skopiować, ani naśladować. Jest ono samo w sobie niepowtarzalne.
Każdy malujący kształtną kobietę namaluje ją inaczej, choćby nie wiem, jak bardzo starał się wiernie ją odtworzyć.
Piękno jest abstrakcją. Jest czymś, co istnieje ponad nami, a jednocześnie wychodzi z naszych najbardziej skrytych głębin. …Na szczęście.
Pomiędzy artystą, który tworzy, a odbiorcą, który „konsumuje” istnieje niesamowita więź, niewytłumaczalna atmosfera… przestrzeń, której nie da się wyjaśnić.
…Przyjaciel napisał mi, że nie rozumie jednej z moich grafik.
Ja również nie rozumiem swoich prac. Ja je odczuwam.
Są takie dni, kiedy robię coś… cokolwiek… i nagle odstawiam wszystko, biorę czyste płótno i zaczynam malować. …Bo coś mnie uwiera, coś nie daje spokoju.
Nawet nie wiem dokładnie o co chodzi.
Temat sam sie otwiera i zaczyna żyć własnym życiem. Takie płótna powstają stosunkowo szybko, ponieważ one „wiedzą”, jak mają wyglądać! Nawet wtedy, gdy przez chwilkę waham sie przy wyborze takiego, czy innego waloru.
Totalnie nic z tego nie rozumiem. Ale czuję, że to jest to! …że tak ma być.
Z pozostałą twórczością jest dokładnie tak samo.
Prace, które w ten sposób powstały są najlepsze. Są piękne i pewne siebie.
Są moje od początku do końca!
Niepodobna naśladować natury – jej piękna.
Trzeba znaleźć jej ekwiwalent w harmonii dzieła. Należy odrzucić sławetne porównanie do bolesnej istoty przedmiotu. Prawdziwe tworzenie to odwaga wolnej woli, a nie ślepe naśladownictwo. To obszar, gdzie łączy się nasz subiektywizm z obiektywizmem. To ciągła walka z wyobraźnią, która szuka wciąż i zaklina „rzeczy”, aby móc je stworzyć na nowo. To ciągła gorączka nad każdą kolejną realizacją. …Bo, gdy malujesz, już widzisz ten sam temat na nowo, w nowym wyobrażeniu….
Wierne naśladownictwo natury jest bardzo wygodne, ale nie ofiaruje niczego, prócz „ładności”.
Jednak naśladownictwo nie jest piękne! Jest tylko zrozumiałe.
Nie posiada własnego zdania, nie podejmuje dialogu z odbiorcą. Nie atakuje. Nie wyjaśnia swoim istnieniem niewyjaśnionego. Nie wysila się, bo po co?… Każdy widzi narysowany mięsień muskulatury, czy listki na drzewie…. i nic poza tym.
W naśladownictwie nie istnieją żadne emocje. Jest jałowe podglądactwo i zwielokratnianie znanego widoku.
Jałowość kopiowania jest straszna!
To niewybaczalny błąd wśród twórców, w który uciekają ludzie przeciętni. Bo tak jest najprościej – „dzieło” może każdy „zrozumieć”.
Powróć do wolności wyobrażenia, do woli nieskrępowanego tworzenia, gdy wielu idzie na łatwiznę kopiowania, tego, co widzi. Powróć do nie-tłumaczenia. Mów o swoich inspiracjach, o tym, co Cię boli i wzrusza. Ale nie tłumacz swoich emocji. Wyzwól je i pozwól im swobodnie płynąć… same znajdą swoją przystań.
Portrety moich rodziców z czasów szkolonych, wykonane czarnym tuszem i patykiem.
Kolor biały jest odczuwalną przez naszą psychikę „substancją”, która dopiero w XX wieku dostała status pełnowymiarowego koloru. Jeszcze impresjoniści używali go, jako substytutu światła słonecznego, ale już Van Gogh apelował za tym, aby kolor biały i czarny traktować jako barwy pełne, a nie jako wyobrażenie światła i cienia (rozjaśniania i przyciemniania). Dopiero jednak uwolnienie koloru, jako wartości samej w sobie, nadało mu równorzędność w barwie.
Kolor biały jest kojarzony od dawien dawna z księżycem.
O tym, że księżyc związany jest bezpośrednio m.in. z biologicznym rytmem kobiety, wiedziano już w prehistorii, więc i kobietom „przypisano” kolor biały.
Tak samo starą symbolikę posiada biel, jako kolor śmierci i ponownych narodzin. Również jest ona związana z wizerunkiem księżyca, gdy przeistacza się on w kolejnych fazach, znikając i wypełniając się na przemian. Rozróżniano trzy fazy księżyca, które łączono z trzema okresami życia człowieka: narodzinami, życiem i śmiercią. W wielu prastarych kulturach te trzy okresy miały postać trzech „świętych kobiet” i one to przędły, nawijały i obcinały nić ludzkiego żywota.
Boginie przeznaczenia występowały wsród wielu ludów (Egipcjanie, Grecy, Rzymianie, Słowianie, Germanie, Celtowie, Frankowie i inni), choć nie zawsze w trzech postaciach. Znaczenie jednak mają wszędzie bardzo podobne. Kult bogini księżyca był tak silny, że nowa religia, która zaczęła panować na coraz większych terenach (chrześcijaństwo), przejęła jego wiele symboli, zamieniając tylko rolami bóstwa (przedstawienia Matki Boskiej na sierpie księżyca oraz wiele podobieństw między kultem Izydy, a religią chrześcijańską).
Biały kolor miały zwierzęta towarzyszące zmarłym w ich wędrówce w zaświaty. Wdowy zasłaniały głowy białymi welonami. Na wielu terenach białe były również pochówki. Białe były matki / matrony i jednocześnie opiekunki zmarłych.
Białe były także kobiety, uprawiające orgie płodności w świetle księżyca dla uczczenia bogini Diany.
Dziś biały kolor w naszej kulturze jest głównie symbolem czystości i niewinności. Prekursorem takich symboli stać się mogły dawne białe postacie rusałek oraz dziewcząt i dzieci, zmarłych przedwcześnie lub śmiercią gwałtowną.
Biały jest również barwą wesela. Wiele postaci z dzisiejszych obyczajów, które dziś kojarzą się z zabawą, występują w tych samych barwach, co żałobnicy na pogrzebach – w bieli i czerni.
Jak widać – śmierć i życie w psychice człowieka od zawsze są nierozerwalnie związane ze sobą.
Biel dla mnie jest niebytem.
Czystość i niewinność jest jałowym trwaniem, bez nadziei spełnienia. Jest nie-życiem.
Więc jednak coś jest w tej białej rozpaczy…
Biały kwadrat na białym tle – Kazimierz Malewicz
Nie mogłam oprzeć się pokusie ;)
Chciałoby się od razu krzyknąć: słońce, słońce, słońce! Tak bardzo kolor żółty jest tożsamy z tym ciałem niebieskim! (ładna gra kolorów). Żółty jest jasnością, światłem, życiem.
Czysta, słoneczna barwa żółta budzi niezmienną radość, przyjemność i lekkie podniecenie. Skojarzona z kolorem zielonym lub inną ciepłą barwą – potęguje swoje działanie, stwarzając zawsze odczucie optymizmu, zmysłowości i witalności.
Żółć jest także kolorem ognia, którgo płomienie i żar od samego początku mają niesamowity, wręcz magiczny wpływ na psychikę człowieka.
Barwa żółta zawsze była stosowana zamiennie z kolorem złota. Z tego też najpewniej powodu od dawien dawna była ona kolorem cesarstwa (łącznie z czernią) oraz stała się symbolem świetności i boskości. W naszej kulturze złota boskość najpełniej objawiła się w średniowieczu, gdzie w sztukach wszelakich, a głównie w malarstwie, wypełniała tła malowidel raju, „świętej” bytności i jej przepychu. Następnie zmniejszyła „pole działania” do aureoli wokół kultowych postaci, aby potem, przy narastającej świeckości motywów artystycznych – zniknąć zupełnie. Współcześnie pojawia się już tylko jako motyw czysto dekoracyjny, bez symbolicznych konotacji.
Złoto to równocześnie symbolika bogactwa i szczęścia. Niektóre zwierzęta – złote właśnie – poświęcone były bóstwom. Stąd m.in. w naszym kręgu kulturowym świnka, która ma dawać szczęście na Nowy Rok :)
Oczywiście i kolor żółty stał się dwuznacznym atrybutem życia społecznego.
Na przestrzeni dziejów doczekał się poważania w strojach zamężnych kobiet i matek, które budziły szacunek i kojarzyły się z przyzwoitością.
Jednocześnie – u niektórych ludów był oznaką wesela, jak i nierządu ( starożytny Rzym i Francja ). Barwa ta oznaczała swoiste „przyzwolenie na miłość”, lubieżność oraz spełnienie i nagrodę (!) w miłości. Doczekała się nawet symbolu niewierności, a idąc dalej – nieuczciwości.
Jako, że zbrudzony kolor żółty, ma raczej nieprzyjemne odczucia i skojarzenia, to właśnie on mógł być przyczynkiem dla określenia hańby, kłamstwa i wstrętu. Uwidoczniło się to na wielu terenach w barwnej symbolice strojów.
Co ciekawe, w psychologii barwę żółtą przyporządkowuje się takim uczuciom, jak nienawiść, gniew, strach, a nawet głód. Przypuszczalnie ma to związek jednak ze zbrudzonym kolorem, bo inaczej sobie tego nie potrafię przyswoić. Dla mnie kolor żółty jest piękny i bardzo ładnie się kojarzy :)
Niektórzy (E.P. Mosse) pokusili się nawet o „głębszą” analizę oddziaływania koloru na ludzką psychikę, twierdząc, że „Żółty kolor jest typowy i zasadniczy dla osobników chorych umysłowo. Gdy obserwujemy skłonność do jego akumulacji, możemy być pewni, że mamy do czynienia z głębokimi zakłóceniami psychiki.”
Cóż…. ludzie często szufladkują wrażliwość i odmienność, której nie potrafią uporządkować i oswoić!
Dodam jeszcze tylko, że skojarzone kolory żółty z czarnym są najbardziej widocznym, krzykliwym „informatorem”, co często jest wykorzystywane w przekazach społecznych.
Więc kolor żółty jest także ważnym i bardzo funkcjonalnym identyfikatorem wizualnym.
Vincent Van Gogh – z serii: Pola pszenicy
Dzięki temu człowiekowi kolor żółty już zawsze będzie mi się kojarzył z pasją!
Zieleń jest synonimem życia.
Połączenie dwóch przeciwstawnych barw: ciepłej, żywej żółci i chłodnego, dostojnego błękitu dało zieleń, która stała się wyobrażeniem równowagi i tolerancji naszych emocji. Zielony jest więc zaprzeczeniem samym sobie. Jest połączeniem niespokojnej natury żywiołów, jakie tkwią w każdym człowieku. Jest bezpiecznym kompromisem.
Jasna, świeża, błyszcząca… Jest uznawana od dawien dawna za symbol nadziei, czystej, młodej miłości oraz symbol odradzającego się życia po martwej, białej zimie.
Zielony jest kolorem wegetacji i „rośnięcia”, co nierzadko ma swoje inklinacje w różnych językach.
Kolor ten, szczególnie jasny i nasycony – jest radością i spokojem. Neutralizuje przygnębienie i smutek.
Oczywiście, barwa, kojarzona bezpośrednio z roślinnością i lasem, przedstawia wiele wyobrażeń ludowych leśnych bóstw i boginek, właśnie zielonych. Zieleń była również atrybutem mitologicznego boga Priapa ( w starożytnej Grecji i Rzymie ) – boga płodności. Zapewniał on urodzaj, opiekował się ogrodami, drzewami oraz winnicami. W ogrodach często ustawiano posągi lub hermy przedstawiające Priapa z wyeksponowanym członkiem w stanie erekcji, przy których składano mu ofiary z pierwszych plonów. A więc i barwa zielona stała się również symbolem miłości cielesnej.
Jest także skojarzone wyobrażenie dzikiego myśliwego / łowcy, który ściga leśną zwierzynę lub …porywa dziewice. Nie sposób uniknąć porównań do kolejnego wcielenia „złego” / diabła. W dawnych przekazach ponoć diabeł, uprawiający seks z czarownicą był ubrany w zieleń. W starożytnym Rzymie kolor zielony był przypisywany właśnie ulicznicom.
Zielona barwa przypisana była więc również myśliwym ( łącznie z szarością ). Nabrała ona jeszcze większego poważania po wynalezieniu prochu strzelniczego, gdy duże znaczenie miało maskowanie się przed zwierzyną, na którą poluje się w lasach.
Co znamienne – w krajobrazowym malarstwie sztalugowym bardzo długo utrzymywała się tonacja zieleni oliwkowych, błękitnych i zszarzałych. Było to związane m.in z efemerycznością barwnika zielonego, który niestety, produkowany z orginalnych surowców, był bardzo nietrwały i / lub drogi. Dopiero nadejście ery farb wytwarzanych chemicznie, w postaci wygodnych tub, dał artystom malarzom śmiałość w ekspresji ukazania barwy zielonej w całej okazałości, co zaczynają wprowadzać genialnie w praktyce impresjoniści.
Satyr i Nimfa – Henri Matisse
Praca artysty, który nauczył mnie inaczej patrzeć na kolor.
Kolorowa grafika / motyw dekoracyjny na ścianę, koszulkę, kubek.