– – –
Fobik zjechał w dół, zdzierając sukienkę z fioletowych ud.
Nawet nie potrafił się ześliznąć, nie – on musiał upaść.
W pióra i na dno.
Widziałam wiele ześlizgnięć. Wszystkie zakładały , że jest jakaś górka, która nie może być
zdobyta… z jakiś powodów. Wszystkie działały w dół i w wilgoć. Z podniesionym wzrokiem na latające stwory.
Jest już inne słońce. Zagląda do przestrzeni zamkniętych szerzej i bardziej pretensjonalnie… wdziera się nawet. Nie pyta o zgodę emisji. Jest.
( z cyklu: Fobikowe Bajki )
Ilustracja do mojej książki: Fobikowe Bajki