– – –
Błądził… bo lubił. Nikt nie zarzuci mu, że próbował wyjść i obejść bez słów.
A one wychylały się z dymu papierosa. Zmokły… tliły się jeszcze. Psy śpiewały jego ulubione melodie, a noc rozchylała wargi cyklamenu… Kiedy kwiaty wychylały swoje główki z dymu, widział w ich wnętrzach piąstki zasłaniające oczy.
Nie wierzył… błądził znów.
I znów popatrzył… były, na swoim miejscu… tak samo i znów – rozchylone. Zwisały kolorem w dół, zwiędłe dymem, rozpatrzone w ciemnościach.
( z cyklu: Fobikowe Bajki )
Ilustracja abstrakcyjna do mojej książki: Fobikowe Bajki